Nézd meg a koncertek plakátait >
Nem vagy belépve! (Lépj be vagy regisztrálj!)
MA: 03 
¦04¦05¦06¦07¦08¦09¦10¦11¦12¦13¦14¦15¦16¦17¦18¦19¦20¦21¦22¦23¦24¦25¦26¦27¦28¦29¦30¦31¦01¦02¦03¦04¦05¦06¦07¦08¦09¦10¦11
Hunderground
Itt vagy most: Hunderground | Magazin | Z "Dnia Mola"

Z "Dnia Mola"

Rovat: Magazin | Felkerült: 2005. július 27., szerda | Írta: Mol

Mint mindenki tudja: magazinunk nevének kezdő H betűje nem határokat jelent, mi pedig úgy döntöttünk, terjeszkedünk. Új külföldi tudósítónk, Mol meséli el a Fuck The Commerce Festivalon és az Obscene Extreme Festivalon (Csehország) átélt kalandjait - nehezítés képpen - lengyelül, de legközelebb már angolul is. Tehát, aki tudni akarja, hogy kell összecimbizni a Suffocationnel vagy a Slayerrel, az fogja a szótárt, és fejtse meg a kódot.

Wakacje to taki czas kiedy Kuba budzi sie o 13-tej, je sniadanko…niebawem obiad, mija dzien, a wieczorkiem wyskakuje na browarka po czym z lekkuchna sponiewierany wraca do domu, gdy wszyscy juz śpią. Taka rutyna, coś jak z "Dnia swira". Poważniej, jak to bywa obijam sie z lekka prawdę powiedziawszy. Oprocz tego calkiem ok, studia ok, pozdawalem wszystko w pierwszych terminach, prawdopodobnie znów załapię się na skromną stypę więc chyba dobrze. Tyle o szkole.Zycie towarzyskie dobrze, zdaje się, że chyba mam juz ustawiona ekipę, przynajmniej jeśli chodzi o rodzinne strony, jest z kim iść na browara, a to ważne. W Poznaniu tak sobie, choć może być. Mieszkam teraz w ogóle razem z kuzynem. Znaczy sie nie mieszkamy w dwóch, mieszka jeszcze kolega od wina :-) i jego kumpel z roku. Trzon, jak widac, pozostal nietkniety. Kuzyn pierwszy rok skonczył, w ogóle jest maniakiem ścigaczy, non stop kupuje, sprzedaje i co chwile przyjezdza innym motorem. Do domu czy gdziekolwiek za miastem srednio 250 km/h się porusza. Lubi to. Dawca organów z niego, choć myśle, ze potrafie to zrozumiec bo jemu szybka jazda daje to, co mi ekstremalna muzyka.

Wlasnie, nasunął się już mój ulubiony temat, cały czas twardo, kupuje mnóstwo (relatywnie) płyt, merchandise. Jeżdże na koncerty, piekny Slayer w Warszawie 30.06.2005 byl, Stodoła zapchana po prostu, set pierwszorzedny, same nazwijmy to "hiciory" 19 numerów ciągłego napierdalania i panowie po 40-stce dają radę obiektywnie rzecz biorąc. Zaliczyłem też 2 europejskie festiwale, Fuck The Commerce w maju w Niemczech, pogoda tak straszna, że szkoda gadać, początek maja, przez 3 dni padało, wiało, a my pod namiotem. W dzień jakies +7 stopni, w nocy do zera spadało, a do tego nieprzerwanie deszcz. Wyobraźcie sobie, że wyjeżdżając zastanawiałem się czy wziąc ze soba polar…Gdybym tego nie zrobił, chyba zesrałbym sie z zimna. Mało tego, było mi tak zimno w nocy w ten łysy łeb, że musiałem sobie czapeczkę wełnianą kupić, bo nie wytrzymałbym.

Ale przejdźmy do plusów hehe…, miałem bekstejdza a do tego widziałem po raz trzeci moich bogów, czyli Suffocation, ba nawet, zresztą nie pierwszy raz poimprezowaliśmy odrobinę. Grali jako główna gwiazda, trzeciego dnia, w obfitym deszczu, ale kogo to obchodzilo. Krew z głośników. Miód. Po tej że wyprawie, którą można określić jako mały survival, żaden deszcz mi nie straszny. Przekonalem sie o tym 2 tygodnie temu w Czechac na OEF 2005. Tym razem bardziej underground'owa impreza, ale równie ciekawa. Gdyby tylko nie ten deszcz, przez pierwszy dzień, to praktycznie w górach jest, gleba jest taka mocno glinowata także buty i spodnie na maksa czerwone, a do tego na rozmoklej glinie niezle się można przejechac. Niejeden skonczyl z twarza w blocie, komiczne, ale samemu też niezle się można przejechać, na szczescie udało się bez upadków, (przy nieocenionej pomocy wszystkiego co bylo w poblizu: ludzi, drzew, galezi, smietnikow etc.). Było fajnie, wlałem w siebie mnóstwo złocistej cieczy, ale pamietam wszystko, nie bylem nawet pijany, może lekko wstawiony. Ale o tym nastepnym razem…niebawem...

Kapcsolódó zenekarok:

Kommentek (0)

Még nincs hozzászólás. Legyél te az első!
Hozzászólás írásához be kell lépned. Ha még nem regisztráltál, akkor megteheted itt.